30 września 2019, 03:30
Dziś 30 września 2019 roku, z jednej strony w kalendarzu Dzień Chłopaka, jednak nie o tym chciałem dziś napisać. Wczoraj zakończyły się Mistrzostwa Europy w Siatkówce mężczyzn. I wiele razy można użyć przy opisywaniu tego turnieju po raz pierwszy... Bo tak oto pierwszy raz Mistrzostwa organizowane były w czterech krajach, bo pierwszy raz na czempionacie wystapiły 24 reprezentacje i co za tym idzie turniej stracił swoją rangę, choć o niespodzianki było blisko. Mecze porozrzucane dosłownie po całym kontynencie. I drabinka która z jednej strony dawała spokój związany z podróżami a druga tzw. podróżnicza, ale i do tego nawiąże.
Już przed mistrzostwami w gronie faworytów do złotego medalu wymieniło się obok Polski także reprezentacje Francji, Rosji a także Włoch. Po fazie grupowej która bardziej wyglądała jak kwalifikacje do turnieju. I za sprawą wyników i za sprawą frekwencji na trybunach. Bo jak określić frekwencję na poziomie 50!!! (Pięćdziesięciu) widzów na meczu Niemcy - Hiszpania, bagatela mecz ten decydował o awansie do 1/8 finalu. Zaraz za tym anty widowiskiem znajduje się mecz który nie wnosił wiele i zapewne poziomem nie powalał ale liczba 104 widzów na meczu reprezentacji Grecji i Rumuni dosłownie ujmują tym zawodom. Na drugim biegunie komplety na halach miały miejsce tam gdzie swoje mecze rozgrywały reprezentacje Polski i Słowenii. Kibice obu tych reprezentacji standardowo nie zawiedli i ostro reperowali średnia widzów na mecz. Która na koniec zawodów była powalająca i nie przekroczyła 2500 kibiców na mecz!!!! Co do formuły to jak wspomniałem pierwsza runda grupowa to pokaz siły czwórki kandydatów którzy poza Rosja (straciła 2 sety) kończą pierwsza fazę rozgrywek z kompletem punktów i stosunkiem setów 15:1. Pierwsza mega sensację na tym turnieju sprawili Słoweńcy którzy odprawili obrońców tytułu Rosję. Pechowo bo w półfinale nasze rozpędzone orły (7 meczy w setach 21:1) trafiają w Ljubljanie na Słowenię. Dwa dni wcześniej kończymy rozgrywki w Holandii i przeprowadzka na jeden mecz!!!! Do Słowenii by następnie przenieść się do Paryża gdzie przewidziano mecze o medale...
Półfinał to kryzys naszej reprezentacji, której nic nie szło z racji poziomu i zawodowstwa staraliśmy się jako zespół nawiązać walkę, jednak Słoweńcy tego wieczora byli za silni, za dobrzy i prawie bezbłędni i zasłużenie choć z moim, jak i 38 milionów Polakow bólem serca. W drugim półfinale niespodzianka! Trójkolorowi po istniej wojnie z Serbami przegrywają w pięciu setach. Bałkański finał i mecz gigantów o brąz. I tu kolejny niewypał tych mistrzostw. Otóż. Reprezentacja Francji i sami organizatorzy układając plan turnieju nie założyli że w półfinale można przegrać grając u siebie i wszytsko będzie ok. Otóż nie bardzo, Francuzi skończyli swój przegrany półfinał około 23 w piątek. Mecz o brąz z Polakami (czwartek 22:30) grali w sobotę o 16... Tak więc czasu na regenerację i rozpracowanie rywala było jak na lekarstwo. W małym finale Polacy pewnie pokonują współgospodarzy 3:0. I zdobywają pierwszy od 2011 roku medal Mistrzostw Europy. Pozostaje niedosyt, gdyż każdy kibic miał świadomość widząc grę naszych że złoty medal to nie jakieś marzenia z krainy snów. Że to całkiem realny plan. Bałkański finał bez niespodzianek, no może poza pierwszym setem kiedy to Słowenia była góra nad Serbią, jednak później to Serbowie rozdawali karty, wygrali trzy kolejne sety i to oni cieszyli się ze Złotych Medali Mistrzostw Europy 2019. Mistrzostw które niczym przesolona zupa, pozostawia niesmak...